piątek, 13 marca 2015

Rozdział 1
Wracam do San Francisco. Tym motorem , który ukradłam na stacjii. Jeszcze mnie nie znaleźli. Na razie.
  Motor zostawiam poza miastem , dalej ruszam na piechotę. Nie mam zamiaru dłużej patrzeć na tego rzęcha. Po drodze o mało się nie zabiłam. Jakieś dwanaście razy.
 GODZINĘ PÓŹNIEJ.
- Muszę się dostać do Scarecrowa . W tej chwili.
- Szef jest teraz zajęty.- niezbyt ładna , wymalowana blondynka obrzuca mnie pogardliwym spojrzeniem.
- Powiedz mu , że Dielay wróciła.
- Nie mam zamiaru mu przeszkadzać.
Wyciągam z kieszeni nóż i zaczynam przeżucać  z ręki do ręki.
-a może jednak ...
- jjjjuż informuję- dziewczyna robi wielkie oczy , naciska przycisk łączący ją z biurem.
- Proszę Pana...
- Mówiłem żeby mi nie przeszkadzać?- z interkomu dobiega męski głos.
- ale... jakaś Dielay...
-Dielay wróciła? Dawaj mi ją tu! Czemu nie mówiłaś od razu!
Kiedy ruszyłam w stronę gabinetu Scarecrowa , sekreterka odprowadziła mnie przerażonym wzrokiem.
- Dielay! Co się z tobą działo! Nie dawałaś znaku życia przez dwa tygodnie!
– To nie aż tak dużo. A co , stęskniłeś się?
– Mam masę nowych zleceń dla Ciebie!
– Super! A wiesz , ktoś ma zlecenie na mnie! Ścigał mnie przez pół kraju , a że jakoś nie mam ochoty zostaś zamordowana , nie będę na razie pracować.
– Musisz , Dielay! Nie mam nikogo tak dobrego jak ty.
– Dobrego?– unoszę brwi.
– Jesteś najlepsza z was wszystkich! Dobrze strzelasz , rzucasz nożami , walczysz na pięści...
– Nie  , Scarecrow. Nie chcę kolejnego zlecenia , przynajmniej na razie. Jestem prawie pewna , że wiedzą gdzie jestem.
– Na pewno.... mam broń....
– ha! A ja Jericho w plecaku.
– Jakie?
–941.
– A ja  mam 945. Ale w szufladzie.
–  Ja i tak wyciągnęłabym pierwsza.
–Tak? A mówi Ci to coś?- podniósł z biórka pilot, następnie nacisnął jakiś przycisk. W tej samej chwili fragment ściany odwrócił się , ukazując kolekcj broni Scarecrowa.
- Zanim byś po to sięgnął , już byś nie żyl- wyciągnęłam z kieszeni pojemnik na shurikeny.
- na pewno?- z futerału leżącego obok biurka wyciągnął karabin małego kalibru.
-używając tego , zdemolowałbyś gabinet , wiesz? A po drugie , nienaładowany.
- nie mam siły już się z tobą kłócić , Dielay- takie moje przekomarzanki z szefem były na porządku dziennym.
- tylko jedna misja. Jedyna.
- Nie.
- Dostaniesz połowę.
- Nie.
-Trzy czwarte.
- Nie. Chyba że po urlopie.
- Urlop?! Nigdy nie prosiłaś o urlop!!!
- dwa tygodnie- mówię i wychodzę trzaskając drzwiami.
                                     * * *
A więc jestem Dielay. Niektórzy nazywają mnie Die, co jak widać jest związane z moją pracą.
Bo jestem płatnym mordercą. Praktycznie od najmłodszych lat.
Zawsze będę pamiętać ten dzień, kiedy wyrzuciła mnie na ulicę. Moji rodzice zginęli a ja byłam zmuszona zamieszkać z ciocią. Ile mogłam mieć wtedy? jedenaście lat?
Nie potrzebowała mnie.
Mieszkała w biednej dzielnicy. Nikt nie wiedział, że tam się wprowadziłam., więc też nikt nie zauważył jak pewnej nocy zniknęłam. Pominę niepotrzebne szczegóły.
Znalazłam się na ulicy. Sama, głodna i bezbronna. Wałęsałam się po slumsach, kradnąc jedzenie.
Pierwszego człowieka zabiłam nożem. Dla jedzenia. Drógi próbował mi odebrać życie. Nie zdążył.
A po pierwszym poszło jak z górki.
Bo zabijanie to nałóg, który, nawet jeśli przestaniesz i tak wyniszczy twoje życie.
Do poprzednika Scarecrowa dotarły informacje, że na ich terenie działa obcy zabójca.
A mnie w końcu znalazła policja.
Chyba nie wiedzieli co ze mną zrobić.
I wtedy przyjechał on.  Zapłacił władzom okropnie wielką ilość pieniędzy, by sprawę zatuszowano i zwolniono mnie.
Każdy potrzebuje pieniędzy, prawda?
Od tego czasu mieszkam tu. Bo mam niezwykły talent.
Talent do zabijania.

Hej. Jak tam? Wiem, rozdział się nie udał....




1 komentarz:

  1. Myślałam, że nie dodasz rozdziału...
    Zacznę od drobnych błędów, potem przejdę do zalet.
    Kiedy piszesz dialogi, pamiętaj, żeby po myślniku dać spację, Zaczynać zdania wielką literą i kończyć je kropką. Jeśli chcesz dodać komentarz do wypowiedzi i jest to kontynuacja poprzedniego zdania zaczynaj małą literą, natomiast, gdy jest to całkiem inne zdanie, zaczynaj wielką literą, np..:
    - Dwa tygodnie - mówię i wychodzę trzaskając drzwiami.
    Lub
    - Nie mam siły już się z tobą kłócić , Dielay - Takie moje przekomarzania z szefem były na porządku dziennym.

    Ok, to jak już cię "ochrzaniłam", to teraz co dobrego:
    Rozdział bardzo mi się podoba. Bliżej poznajemy Die. Dowiadujemy się coś nie coś o jej życiu i pracy.
    Jestem ciekawa, czy dojdzie do bliższej konfrontacji z jej prześladowcami.
    Widać, że znasz się na rzeczy jeśli chodzi o broń. Szczerze to musiałam sprawdzać w necie o czym piszesz...
    memento-mori-louella-angel.blogspot.com
    *Lou*

    OdpowiedzUsuń